Homilia jego ekscelencji Pierre Warin biskupa pomocniczego diecezji Namur

Jestem poruszony pokorą Boga.

Pokorą Boga, który nie zstępuje z nieba na pokładzie białego helikoptera, ani po wielkich schodach z białego marmuru.

Pokorą Boga, który rodzi się pod gołym niebem, w niedoli i ubóstwie, w szopie przeznaczonej dla zwierząt.

Pokorą Boga, który - by powiedzieć człowiekowi: "Ja ciebie miłuję" - wybiera sobie miejsce w wymoszczonym sianem żłobie.

Pokorą Boga, który - by pojawić się na ziemi - przywdziewa strój żebraka; nędzarza, przed którym zatrzaskują się drzwi domostw. Przychodzi nierozpoznany - nie ma dla Niego miejsca w gospodzie!

Pokorą Boga, który zstępuje w słodyczy ciszy: zdarzenie w Betlejem przechodzi niemal całkiem niepostrzeżenie. Towarzyszą Mu tylko skromni pasterze pilnujący swych stad na sąsiednich polach. Tej pierwszej nocy Bożego Narodzenia oni byli jedynymi, którzy w małym, właśnie narodzonym jagnięciu, rozpoznali Boga.

Wszystko w życiu Jezusa jest pokorą, od momentu narodzin do chwili śmierci, od żłobu do Krzyża.

Nasze krzyże robimy z gładkiego drewna, odlewamy je ze srebra lub złota, zapominając o chropowatości krzyża Chrystusa.

Uczeni lekarze wyjaśniają mechanizm śmierci Jezusa.

Wiszące na rozłożonych rękach ciało jest tak mocno rozciągnięte, że płuca są w stanie wymuszonego wdechu i nie mogą opróżnić się, wskutek czego następuje zaczadzenie. Ukrzyżowany może wyprostować się tylko wówczas, gdy oprze się na stopach. Ale wtedy zmęczenie członków i niespodziewane skurcze zmuszają straceńca do opuszczenia się w dół.

Konanie Jezusa przebiegało w rytm kolejnych osunięć i wyprostów ciała, bolesnych wdechów i tężejących skurczów. Wystawiony na widok wszystkich oczu, obnażony Jezus wyglądał jak pajac - wznoszący się i opadający z powrotem w dół. Nagi, poddany najbardziej hańbiącej, najbardziej upokarzającej, także najokrutniejszej torturze, której Rzymianie nie wymyślili sami - dziedzicząc ją po Persach - i której nie stosowali wobec własnych obywateli.

W wersecie 2 rozdziału 12 listu do Hebrajczyków czytamy: "Jezus (.) przecierpiał krzyż, nie bacząc na [jego] hańbę."

Jestem głęboko poruszony pokorą Boga, który z Wywyższonego staje się Poniżonym, który w czasie Ostatniej Wieczerzy myje uczniom stopy patrząc na nich nie z góry na dół, ale z dołu ku górze.

Jestem poruszony tymi wszystkimi "małymi", którzy zanurzeni są w pokorze Boga.

Małą Maryją, "pokorną służebnicą Pana", która miała niewiele ponad 12 lat, gdy przez swoje "Fiat" stała się narzędziem zbawienia dla świata.

Apostołem Pawłem, który uważał się za "najmniejszego z apostołów", za "płód poroniony" i który zawołał: "Albowiem ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny".

Franciszkiem z Asyżu, pierwszym małym bratem, pierwszym "bratem mniejszym".

Małą świętą Tereską, która mówiła: "Ważne i trudne jest, by stawać się małym i aby czynić to w radości serca".

Jak również moimi braćmi i siostrami, którzy zakasawszy rękawy gotowi są dziś do służenia innym ludziom, traktując ich jako ważniejszych od siebie, a ich szczere serca mówią: "Jesteśmy małymi duszami".

Zgodnie z przesłaniem dzisiejszej Ewangelii - nie odkładają oni na bok Bożego Prawa, by postępować według powszechnie przyjętych zwyczajów.

Zgodnie z przesłaniem Księgi Powtórzonego Prawa - nie dodają niczego, ani niczego nie odejmują od nakazów Prawa, które ustanowił Bóg.

Zgodnie z przesłaniem listu św. Jakuba - Słowo Boże ma odzwierciedlenie w ich życiu.

Zgodnie z przesłaniem tematu przewodniego dzisiejszego spotkania - żyją oni czystą Ewangelią.

By ratować świat, Bóg wybrał drogę opartą nie na potędze, ale na słabości; nie na ludzkiej mądrości, lecz na iskrze Bożego szaleństwa; nie na prestiżu, ale na Krzyżu. Chciałbym przekonać was, jak twórczą, jak życiodajną moc ma pokora.

Kto z was zna tego, który zamieszkiwał pałac biskupi w czasie objawień w Lourdes? Natomiast wszyscy wiemy tak wiele o mieszkającej w lochu Bernadetcie.

W pełnych mocy rozważaniach o Kościele, kardynał Lubac pisze:

"Kościół pełen pokory ma dużo większą siłę przyciągania niż Kościół, który zabiega o szacunek i uznanie dla siebie" (Henri Lubac, Rozważania o Kościele)

Potęga pokory jawi się także w przesłaniu listu św. Teresy z Lisieux: " » Zera « same z siebie nie mają żadnej wartości, ale umieszczone obok » Jedności « stają się potężne, pod warunkiem jednak, że zajmą miejsce z właściwej strony - nie przed, ale po!..."

By oddać chwałę pokornym, powierzam waszym rozważaniom krótkie opowiadanie żydowskie.

Pewnego dnia, w Hiszpanii, wielki rabin zapragnął dowiedzieć się, kto ostatniego roku wzniósł do Nieba najpiękniejszą, najmilszą Bogu modlitwę. Zlecił zbadać sprawę swemu doradcy, który odkrył, iż osobą tą był pewien młody mężczyzna, drobny wędrowny handlarz, sprzedawca drzwi.

Wielki rabin kazał sprowadzić do siebie wędrownego kupca, który był bardzo zdziwiony tym, że właśnie jego szukano, gdyż - jego zdaniem - on zupełnie nie potrafił się modlić.

- Zdradź mi, jak brzmi modlitwa, którą tak pięknie oddałeś Bogu chwałę? - zażądał rabin.

- Przypominam sobie pewien wieczór - wybełkotał wędrowny kupiec - kiedy powiedziałem Panu: "Panie, nie umiem się modlić, ale znam swój alfabet. Będę go recytował w moim sercu, a Ty, Panie, sam będziesz składał litery w modlitwę uwielbienia."

Jak mówi psalmista: "Oto biedak zawołał, a Pan go usłyszał." Jak również: "Modlitwa biednego przeniknie obłoki."

Znam Henri.ego od ponad 25 lat. Henri ma lat 47. Większość czasu spędza w zakładzie psychiatrycznym. Henri wszędzie widzi groźne demony i bardzo cierpi z tego powodu. Wciąż mówi mi: "Zbyt wiele wycierpiałem; nie chcę widzieć ani dnia, ani nocy." Jego życie jest cierpieniem. Jest ono także modlitwą. Modlitwą wzruszającą.

Henri uwielbia odmawiać ze mną wszelkie modlitwy - jak to on określa - "dialogi biednych grzeszników". Akt skruchy kończy słowami: ".w tym stanie pragnę żyć i umierać". Pozdrowienie Anielskie przebiega w bardzoosobistej relacji: "Pozdrawiam Cię, Mamo (.) jesteś błogosławiona". A Ojcze Nasz zaczyna następująco: "Tatusiu, który jesteś w Niebie".

Bóg, słuchając tych modlitw, z pewnością wstrzymuje oddech...

Chciałbym skierować do was jeszcze te słowa: niech nie będzie nam przykre nasze ubóstwo, nie uciekajmy przed swoją słabością, nicością. Niech nie martwi nas to, że w ogrodzie Boga jesteśmy tylko małą stokrotką. Z nią i przez nią On może czynić cuda.

Znakomitym tego przykładem wydaje mi się św. Paweł, który głosił Ewangelię w całej Europie, dotarł nawet do Hiszpanii będącej dla niego "końcem świata"; jego imię znaczy "słaby, wątły".

Znacie przypowieść o porysowanym diamencie?

Pewien książę posiadał kamień szlachetny i był z tego powodu niesłychanie dumny. Któregoś dnia na tym pięknym kamieniu pojawiła się głęboka rysa. Książę zwołał najzręczniejszych w całym królestwie specjalistów, by usunęli tę skazę. Ale żaden z nich nie potrafił tego zrobić.

Wtedy zjawił się zwykły kamieniarz, człowiek prosty, ale o niezrównanym geniuszu. Wyciął on z diamentu okazałą różę i był na tyle zręczny, że w miejscu, gdzie była rysa, zrobił łodygę tej róży. W efekcie, ów kamień szlachetny był teraz o wiele piękniejszy niż przedtem.

Nie martwmy się tym, co w nas jest niedoskonałe, tymi naszymi rysami. Pan może zrobić z nich łodyżki róży!

Opowiem wam jeszcze jedną historyjkę.

Był sobie raz sprzedawca wody. Każdego dnia, wcześnie o poranku szedł on do rzeki, by napełnić wodą swoje dwa dzbany. Potem udawał się do miasta, by sprzedawać wodę swoim klientom.

Jeden z dzbanów był zupełnie nowy i przynosił kupcowi duży zysk. Drugi był popękany i w czasie drogi tracił wiele wody. Ten dzban rozpaczał z tego powodu.

Pewnego dnia odważył się odezwać do swego pana: "Przeze mnie zarabiasz mniej. Przebacz mi".

Po jakimś czasie kupiec mówi do popękanego dzbana, pokazując mu skraj drogi:

- "Popatrz".

- "Och, jakie ładne kwiaty!"

- "Musisz wiedzieć - wyjaśnił kupiec - że one są tu dzięki tobie. Kupiłem ziarna i rozsiałem je. Wyrosły z nich kwiaty dzięki wodzie, którą rozlewałeś każdego ranka."

Widzicie, wszyscy jesteśmy takimi popękanymi dzbanami. Ale niech nas to nie smuci. Pan, poprzez nasze niedoskonałości, może dokonywać cudów. Powiedziałbym nawet, że więcej może On uczynić z naszych ofiarowanych Jemu słabości, niż ze wszystkich naszych zalet razem wziętych.

Czyż nie dlatego właśnie do swojego biskupiego herbu zaadoptowałem słowa świętego Pawła: "MOC BOWIEM W SŁABOŚCI SIĘ DOSKONALI" (2 Kor 12, 9) ?

. Pierre Warin

Biskup pomocniczy diecezji Namur